11-19-2012, 06:43 PM
O żebyś wiedziała, wkur... się tak nad tą tacą, że aż się pomarszczyłam i zbrzydłam z tej złości, a co mięsa latało...
Ale nie sępię się No wiec tak:
- jeżeli się chce wykleić serwetką szczelnie całe dno tacy, jak ja chciałam, to najgorszym pomysłem jest posmarować od razu całość klejem (ja tak zrobiłam)
- jeśli się już jest tak głupim, że się posmaruje całość klejem, to najgorzej jest zacząć przyklejać od krawędzi (tak właśnie zaczęłam)
- efektem powyższego jest megapomarszczenie serwetki oraz, co gorsza, odjechanie krawędzi serwetki od krawędzi tacy, serwetka się na bank bowiem przekrzywi.
- efektem tego, że klej jest wszędzie, jest niekontrolowane przyklejanie się serwetki przy krawędziach, przez co jak już się nawet dojdzie do tej krawedzi, to nie sposób ładnie przykleić i przyciąć, wszystko zaczyna się rwać.
No więc jak już jakimś cudem w końcu przykleiłam to cholerstwo, to miałam zmarchy WSZĘDZIE, a przy krawędziach pourywane końce, zmarchy i gluty z kleju
Dlatego byłam zmuszona do obmalowania w środku dokoła tym białym paskiem. I tu nie koniec nieszczęść,o nie! Otóż chciałam równo, wiec nakleiłam taśmę malarską. Ale taka zwykła do ścian nie robi najmniejszego wrażenia na akrylówce, która pod nią przesiąka i przy odrywaniu taśmy zamiast równego brzegu mamy ciapy, mazy i co tylko... No więc - poprawiałam ręcznie! (a to wszystko na górach-dolinach z kleju i pourywanej serwetki).
Lakierowanie też dostarczyło mi atrakcji, ponieważ poliuretanowy Syntilor na bieli wychodzi żółto, przez co to białe obramowanie w środku wygląda jak posikane (nie widać tego na zdjęciach...)
Jako gwóźdź do trumny były jeszcze krople z białego lakieru na rantach, a lakier okazał się był dziwnei gumiasty i zamiast się zeszlifować, krople odrywały się wraz z paskami lakieru.
Ło matko, myślałam, że walnę tą tacą z balkonu...
Zuza, jak Ci się podobało?
Ale nie sępię się No wiec tak:
- jeżeli się chce wykleić serwetką szczelnie całe dno tacy, jak ja chciałam, to najgorszym pomysłem jest posmarować od razu całość klejem (ja tak zrobiłam)
- jeśli się już jest tak głupim, że się posmaruje całość klejem, to najgorzej jest zacząć przyklejać od krawędzi (tak właśnie zaczęłam)
- efektem powyższego jest megapomarszczenie serwetki oraz, co gorsza, odjechanie krawędzi serwetki od krawędzi tacy, serwetka się na bank bowiem przekrzywi.
- efektem tego, że klej jest wszędzie, jest niekontrolowane przyklejanie się serwetki przy krawędziach, przez co jak już się nawet dojdzie do tej krawedzi, to nie sposób ładnie przykleić i przyciąć, wszystko zaczyna się rwać.
No więc jak już jakimś cudem w końcu przykleiłam to cholerstwo, to miałam zmarchy WSZĘDZIE, a przy krawędziach pourywane końce, zmarchy i gluty z kleju
Dlatego byłam zmuszona do obmalowania w środku dokoła tym białym paskiem. I tu nie koniec nieszczęść,o nie! Otóż chciałam równo, wiec nakleiłam taśmę malarską. Ale taka zwykła do ścian nie robi najmniejszego wrażenia na akrylówce, która pod nią przesiąka i przy odrywaniu taśmy zamiast równego brzegu mamy ciapy, mazy i co tylko... No więc - poprawiałam ręcznie! (a to wszystko na górach-dolinach z kleju i pourywanej serwetki).
Lakierowanie też dostarczyło mi atrakcji, ponieważ poliuretanowy Syntilor na bieli wychodzi żółto, przez co to białe obramowanie w środku wygląda jak posikane (nie widać tego na zdjęciach...)
Jako gwóźdź do trumny były jeszcze krople z białego lakieru na rantach, a lakier okazał się był dziwnei gumiasty i zamiast się zeszlifować, krople odrywały się wraz z paskami lakieru.
Ło matko, myślałam, że walnę tą tacą z balkonu...
Zuza, jak Ci się podobało?