01-05-2014, 11:05 PM
Dzięki za komentarze.
Oli: dygresje są równie ciekawe, jak wypowiedzi "na temat" .
Okienko w farbie brałam pod uwagę, ale w końcu zrezygnowałam. Opcja z ziółkami też była, ale nie było odpowiednich obrazków - wszystko co miałam nie pasowało. Transfery kolorowe nie wchodziły jeszcze w grę, a czarne wydawały się mi zbyt poważne. Ostatecznie moja mama, która jest współwłaścicielka słoiczków poprosiła o te różyczki i tak zostało. Ziółka hoduję na działce, zazwyczaj zapomnę lub nie mam czasu ich posuszyć. Ale gościom działkowym świeże daję chętnie, bo co z działki się dzieli to się potem lepiej mnoży . Szkoda,że mieszkasz tak daleko, nie poskąpiłabym Ci mojego zielska.
Transfer robiłam na bazie kleju - lakieru Modge Podge (Plaid). Malowałam zarówno powierzchnię, jak i papier niezbyt grubo ale dokładnie i przyklejałam. Gdy klej lekko podsechł mocno dociskałam papier do powierzchni słoika. Po kilkunastu godzinach - rolowanie na mokro. Przekonałam się, że wszelkie uszkodzenia obrazka powstają tam, gdzie papier był niedokładnie przyklejony. Drobne braki motywów uzupełniłam pisakiem wodoodpornym.
Motywy do naklejenia to cała historia - okrągła ramka i ta na dużych słoikach są z netu, napisy i szlaczki to czcionka z Worda, ramki prostokątne z autokształtów. Ale ostateczne przygotowanie wydruku robiłam w programie Draw w Open Office. I faktycznie, czcionka po tych różnych przekształceniach nieco straciła na ostrości.
Ataner, sokole oczko, a czy zauważyłaś, że jedna z literek w napisach jest z innej bajki ? Fakt, serwetka nie jest idealnie wycięta, ale te motywy są w rzeczywistości tak małe, że prawie nie widać błędów. Poza tym aparat i korekta obrazu podkreśliły niedoróbkę.
Ten komplet to rzecz, którą najdłużej czekała na realizację - prawie dwa lata. Jeszcze nie jest skończony. Dwa dodatkowe duże słoiki muszę skończyć drapać z farby. To właśnie tam transfer się totalnie nie udał. Jak motyw jest dobrze przyklejony to trzeba naprawdę długo i mocno trzeć by go usunąć z powierzchni, wolałam więc zedrzeć farbę, co też okazało się nie takie proste. No ale widać już światełko w tunelu.
Oli: dygresje są równie ciekawe, jak wypowiedzi "na temat" .
Okienko w farbie brałam pod uwagę, ale w końcu zrezygnowałam. Opcja z ziółkami też była, ale nie było odpowiednich obrazków - wszystko co miałam nie pasowało. Transfery kolorowe nie wchodziły jeszcze w grę, a czarne wydawały się mi zbyt poważne. Ostatecznie moja mama, która jest współwłaścicielka słoiczków poprosiła o te różyczki i tak zostało. Ziółka hoduję na działce, zazwyczaj zapomnę lub nie mam czasu ich posuszyć. Ale gościom działkowym świeże daję chętnie, bo co z działki się dzieli to się potem lepiej mnoży . Szkoda,że mieszkasz tak daleko, nie poskąpiłabym Ci mojego zielska.
Transfer robiłam na bazie kleju - lakieru Modge Podge (Plaid). Malowałam zarówno powierzchnię, jak i papier niezbyt grubo ale dokładnie i przyklejałam. Gdy klej lekko podsechł mocno dociskałam papier do powierzchni słoika. Po kilkunastu godzinach - rolowanie na mokro. Przekonałam się, że wszelkie uszkodzenia obrazka powstają tam, gdzie papier był niedokładnie przyklejony. Drobne braki motywów uzupełniłam pisakiem wodoodpornym.
Motywy do naklejenia to cała historia - okrągła ramka i ta na dużych słoikach są z netu, napisy i szlaczki to czcionka z Worda, ramki prostokątne z autokształtów. Ale ostateczne przygotowanie wydruku robiłam w programie Draw w Open Office. I faktycznie, czcionka po tych różnych przekształceniach nieco straciła na ostrości.
Ataner, sokole oczko, a czy zauważyłaś, że jedna z literek w napisach jest z innej bajki ? Fakt, serwetka nie jest idealnie wycięta, ale te motywy są w rzeczywistości tak małe, że prawie nie widać błędów. Poza tym aparat i korekta obrazu podkreśliły niedoróbkę.
Ten komplet to rzecz, którą najdłużej czekała na realizację - prawie dwa lata. Jeszcze nie jest skończony. Dwa dodatkowe duże słoiki muszę skończyć drapać z farby. To właśnie tam transfer się totalnie nie udał. Jak motyw jest dobrze przyklejony to trzeba naprawdę długo i mocno trzeć by go usunąć z powierzchni, wolałam więc zedrzeć farbę, co też okazało się nie takie proste. No ale widać już światełko w tunelu.
Kto chce znajdzie sposób, kto nie chce znajdzie powód.