02-10-2014, 09:32 PM
Jej... sąsiadka miała takiego - oczywiście o decou on nie słyszał i był zwyczajnie polakierowany. Nie lubiłam tej dziewczynki bo była okropnym bachorem - nikt jej nie lubił. A bawiliśmy się z nią tylko wtedy kiedy wyniosła na podwórko konika. Zabawa polegała na staniu w "ogonku" i czekaniu na swoją kolej do bujania... A Kaśka (tak miała na imię właścicielka "ogiera") stała i odliczała bujnięcia na sztuki...