A takie wymodziłam pudełeczko na prezent ślubny dla kuzyna. Pudełeczko było tylko opakowaniem dla prezentu właściwego, ale z tego co wiem, dziś mieści w sobie prze różniaste skarby
Nie ma tu aniołków, parek i buziaków (zwolenników przepraszam
) chciałam raczej, by mogło ono służyć każdego innego dnia i pasowało do dowolnego miejsca jego umieszczenia, a przy okazji subtelnie przypominało o TAMTYM dniu...
Pudełeczko jest drewniane (to się chyba łuba nazywa?) pomalowane, motyw serwetkowy naklejony "na żelazko" (bo idealnie się wtapia), cieniowania monochromatyczne bitumem płynnym. Napisy zrobione w kompie, wydrukowane na serwetce i przyklejone również żelazkiem. Crack 2-składnikowy wypełniony czym? Tak, farbą olejną
Oczywiście! Dolna część ozdobiona reliefem i bitumem również lekko przyciemniona względem wieczka. Całość pokryta lakierem w spray'u, a wnętrze pachnącym woskiem zabezpieczającym.
Taki właśnie jest przepis na owo ślubne pudełeczko
Och, zapomniałam - wstążeczki pod kolor, by prezent nie wypadł z wewnątrz.
Państwu Młodym się podobało (ale oni nie mają bladego pojęcia, iż decoupage istnieje
), mam nadzieję, że Wy spojrzycie nań łaskawym okiem
Pozdrawiam z WCIĄŻ
zapadanego miasteczka na samym południu Polski