Jestem jestem, znaczy doczłapałam do domu po pracy.
Cieszę się, że znowu wypatrzyłam coś czego mistrzynie nie wynalazły ;o)))
Butla jest po winie co widać i zrobiona bardzo prosto, aż wręcz nie ma się czym chwalić, choć efekt powala, mogłabym ją cały czas trzymać w łapkach by podziwiać te błyski ;o)
W tym wypadku główną rolę gra preparat i to nie Inka, ale jak podliczyć lilipuci słoiczek i cenę wychodzi dwa, albo i trzy razy drożej niż Inka. Ja żadnej Inki nie posiadam ani grameczka nawet ;o((((
Dodałam sobie kiedyś kilku sprzedających do ulubionych na Allegro i jak coś wstawiają do sprzedaży to dostaję info i bardzo często przeglądam te ich produkty. W ten sposób wypatrzyłam ten preparat od razu oczęta mi się zaświeciły i wiedziałam że chcę ją mieć ;o)
To pasta woskowa, nazywa się Glaze Efect Pentartu i pachnie pomarańczami, jest tylko 6 kolorków, mam dwa i nie żałuję, na pewno będę ich używać nie raz i nie dwa ;o))
Lilipuci słoiczek, nawet bardzo lilipuci, ale wystarczy go ociupineczka na paluchu i smarujesz po ciemnej farbie, można i na białej, ale najlepszy efekt daje na ciemnej farbie.
Od razu uprzedzam zdjęcie nie moje, skopiowane od mario14741, to nazwa sprzedawcy na Allegro.
I nic mnie z nim nie łączy, jeśli macie ochotę zajrzyjcie sobie.
Jeśli nie, pomińcie, zapomnijcie idźcie dalej przez życie, nie żałując ;o)))
A więc pomalowałam na czarno dałam relief i koronkę samoprzylepną, które też pomalowałam na czarno. Na to pasta w kolorze ocean po całości a w koronkę i relief dodatkowo wtarłam pastę lilac. Polakierowałam werniksem, choć i bez tego się błyszczała. Werniks tylko raz by zabezpieczyć przez zabrudzeniem i by można było umyć gdy zajdzie potrzeba.
Ot wszystko ;o)))))