08-22-2013, 11:27 AM
Trwało to jakoś wyjątkowo długo, chyba dlatego, że się stresowałam zadaniem, ale w końcu JA JE, czyli to ONO pudełko, co to ma być na obrączki, skończyłam
Szału nie ma. Poszłam w prostą technikę i raz już zastosowany wzór z sercem, dół pudełka jest tylko woskowany i trochę przetarty jakąś pastą, a srebrne smugi Srebrolem.
Transfery w środku są na nitro (Królik i Gekon to ksywki państwa młodych, które zażyczyli sobie mieć, no to mają ). Niestety, o ile po nałożeniu transfer wyglądał idealnie (na surowe drewno), o tyle po położeniu warstwy lakieru w spreju po prostu się rozlał, co mnie kompletnie zaskoczyło, bo nie spodziewałam się takiej reakcji po transferze z wydruku laserowego. Wokół napisów powstała szarawa plama. Stąd są te złoto-srebrne kropki wokół napisów, żeby zamaskować plamę. Datę próbowałam spryskać najpierw minimalną ilością lakieru, żeby nie miało się co rozpływać. Jest lepiej, ale też się trochę rozlało. Nie mam fiksatywy i nie spróbowałam lakieru do włosów, bo się bałam, że na takim surowym drewnie zrobi się jakaś kolejna niechciana plama.
No i tyle, potem nastąpił zylion warstw lakieru, w efekcie końcowym jest jak lustro.
Niemąż dziś pojechał do Warszawy, zabrał pudełko i ma je oddać "klientom", a ja drżę, czy im się spodoba... Sęk w tym, że to nie są jacyś nasi bliscy przyjaciele, nie mam pojęcia o ich gustach, wystroju domu itd. Pierwszy projekt był zupełnie inny, białe pudełko z przecierkami typu shabby i transferami stylizowanych obrazków - królika i gekona oczywiście. Jej się podobał, jemu nie bardzo, no więc zostawiłam to i zrobiłam to drugie. Z którym, jak już napisałam, szału nie ma, ale musiałam być ostrożna, poza tym generalna wskazówka była "prosto", a jako wzory poglądowe dostałam zdjęcia pudełka, które w ogóle nie było zdobione, tylko miało napisy na surowym drewnie, i to chyba wypalane... Poszłam więc w stylistykę naturalną, drewno, kamyki, naturalne tonacje. No cóż, jak się im nie spodoba, to płakać też nie będę
Szału nie ma. Poszłam w prostą technikę i raz już zastosowany wzór z sercem, dół pudełka jest tylko woskowany i trochę przetarty jakąś pastą, a srebrne smugi Srebrolem.
Transfery w środku są na nitro (Królik i Gekon to ksywki państwa młodych, które zażyczyli sobie mieć, no to mają ). Niestety, o ile po nałożeniu transfer wyglądał idealnie (na surowe drewno), o tyle po położeniu warstwy lakieru w spreju po prostu się rozlał, co mnie kompletnie zaskoczyło, bo nie spodziewałam się takiej reakcji po transferze z wydruku laserowego. Wokół napisów powstała szarawa plama. Stąd są te złoto-srebrne kropki wokół napisów, żeby zamaskować plamę. Datę próbowałam spryskać najpierw minimalną ilością lakieru, żeby nie miało się co rozpływać. Jest lepiej, ale też się trochę rozlało. Nie mam fiksatywy i nie spróbowałam lakieru do włosów, bo się bałam, że na takim surowym drewnie zrobi się jakaś kolejna niechciana plama.
No i tyle, potem nastąpił zylion warstw lakieru, w efekcie końcowym jest jak lustro.
Niemąż dziś pojechał do Warszawy, zabrał pudełko i ma je oddać "klientom", a ja drżę, czy im się spodoba... Sęk w tym, że to nie są jacyś nasi bliscy przyjaciele, nie mam pojęcia o ich gustach, wystroju domu itd. Pierwszy projekt był zupełnie inny, białe pudełko z przecierkami typu shabby i transferami stylizowanych obrazków - królika i gekona oczywiście. Jej się podobał, jemu nie bardzo, no więc zostawiłam to i zrobiłam to drugie. Z którym, jak już napisałam, szału nie ma, ale musiałam być ostrożna, poza tym generalna wskazówka była "prosto", a jako wzory poglądowe dostałam zdjęcia pudełka, które w ogóle nie było zdobione, tylko miało napisy na surowym drewnie, i to chyba wypalane... Poszłam więc w stylistykę naturalną, drewno, kamyki, naturalne tonacje. No cóż, jak się im nie spodoba, to płakać też nie będę